poniedziałek, 23 maja 2011

Koniec Świata?

Tyle razy już miał nastąpić… tyle teorii, książek, filmów powstało na temat tego jak zniknie planeta Ziemia. Tyle powodów, spekulacji, gdzie nastąpi początek , kto zginie a kto może być wśród tych wybranych.

Ludzie bojący się sobotniej godziny 18.00, czy obiecali sobie coś jeśli przeżyją? Co z tymi którzy nie poszli za sensacją tylko zaufali Bogu? Jak jest teraz po ponad 24 godzinach od wyznaczonej minuty? Czy coś się zmieniło?

Czy Koniec Świata musi dotyczyć całej ludzkość?

A może faktycznie 21 maja br. dla pewnej starszej Pani nastąpił koniec świata, bo serce jej ukochanego męża przestało bić, jego oczy zasnęły. A może kilka sekund po 18.00 gdzieś wśród irlandzkich drzew młody chłopak postanowił zakończyć swój pobyt na ziemi, bo cierpiał, bo nie potrafił się odnaleźć, bo rzuciła go dziewczyna, bo… Co jeśli w tej samej godzinie zginął czyjś brat bo kierowca w drugim aucie był pijany lub młode małżeństwo, które starało się o dziecko i one już było w brzuchu szczęśliwej przyszłej mamy, właśnie zmarło i nie powie nigdy Tato. Czy tytułowym końcem nie może być dla kogoś nagły brak możliwości przekazania swoich myśli słowami, zobaczenie ukochanej twarzy czy usłyszenie śmiechu małego synka…

Wydaje mi się, że dla każdego te dwa słowa mogą znaczyć coś innego.

Co dla Ciebie mogłoby być końcem świata?

Co dla mnie? Wydaje mi się, że tak jak dla większości utrata bliskiej osoby. Chyba bardziej boję się śmierci kogoś kto mieszka w moim sercu, niż własnej. Czy coś jeszcze… raczej nie, dla mnie nie ma nic ważniejszego od rodziny, przyjaciół,... choć jest jeszcze wiara, ale jej nie stracę, Ona nie umiera. Pomaga w tych wszystkich ciężkich chwilach, staje się mieczem i tarczą, poduszką pod głowę i ochraniaczami na kolana… niepokonana- jeśli jest w człowieku.

Nie powinno się kwestionować czyjejś odpowiedzi na powyższe pytanie, każdy patrzy inaczej, żyje według własnych priorytetów. Dlatego też dziwi mnie, że tak często ludzie porównują swoje problemy do problemów innych, po czym rzucają słowa:’ twoje to nic, zobacz jak ja mam ciężko.’ Zdania tego typu powodują ból, rzadziej motywacje to wzięcia się w garść, bo przecież od osoby którą darzymy zaufaniem chcielibyśmy usłyszeć zrozumienie i ‘ będzie dobrze’. Pomogłaby nam możliwość wyrzucenia z siebie wszystkiego, wspólne milczenie, jej staranie o nasz uśmiech.

Tak często koniec staje się początkiem...W różnych momentach życia kończymy jedno by zacząć drugie, co za tym idzie? Radość czy wodospady łez ? Wiem jedno, zawsze i wszędzie jest przy nas Bóg, czy tego chcemy czy nie, dla Niego nie ma wyjątków, bo tylko On kocha bezwarunkową miłością, dlatego nie pozwalajmy by dopisano przed nią przymiotnik: nieodwzajemniona.

Więc kiedy On uzna, że to już… ujrzymy wyraźną drogę wśród zielonych traw, kwitnących kwiatów, będzie jasno a w powietrzu będą unosić się „pomiędzy Niebem a Ziemią skrzydlate Istoty. Nie ptaki i nie motyle. Anioły."[i]

…czy aby na pewno będzie to koniec?



[i] Dorota Terakowska „Tam gdzie spadają Anioły”

2 komentarze:

  1. To dopiero początek :D
    Życia wiecznego :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To początek wieczności, a koniec końca:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń