niedziela, 21 listopada 2010

Król Królów..........

Łk 23,35-43

Leszek poszedł w młodzieńcze „tango”. Zawalił semestr. Nie otrzymał promocji do kolejnej klasy technikum. Ojciec oglądając świadectwo końcowo - roczne, baz słowa, jakby przygnębiony, poszedł do innego pokoju. To był największy ból dla syna. Zawieść siebie i najbliższych – trudne do zniesienia. Decyzja był szybka i wydawało się prosta: skończyć ze sobą. Już siedział na parapecie okna, żeby zrobić ten skok i nagle zauważył figurę Matki Bożej i wewnętrzne światło, przekonanie, głos: JESTEŚ KOCHANY. Zrezygnował.
Poszedł na probostwo i poprosił o spowiedź. Ksiądz miał 30 minut przerwy między wieloma zajęciami, ale spowiedzi nigdy się nie odmawia. Poszli razem do pustego kościoła. W konfesjonale penitent wyznawał swoje grzechy, z jednoczesnym ukazaniem szczególnej łaski Boga, a spowiednik płakał. Tak triumfuje Bóg. Uniża się, by zdobyć człowieka, który we własnych oczach przegrał wszystko. Jezus bierze na siebie grzechy. Wyprowadza z sytuacji po ludzku beznadziejnej. Odrzucony w buncie młodości, ubiczowany, cierniem ukoronowany, ukrzyżowany, objawia się jako Ten, który zdobywa największych grzeszników, by ich wyprowadzić ze wszelkich niebezpieczeństw. Tak króluje Król królów i Pan panujących. Leszek w następnej klasie był wzorowym uczniem. Świadectwo o swoim doświadczeniu dawał wobec innych rówieśników na rekolekcjach szkolnych. Zdał maturę. Włączył się w działalność duszpasterstwa akademickiego. Pięknie ukończył studia.


Zatrzymując się nad przed chwilą usłyszaną Ewangelią, Leszek napisał te słowa: „Gdzieś zatraciliśmy te perspektywę zwycięstwa na krzyżu. Tak! Chrystus króluje na krzyżu, wbrew temu, co widzowie tego wydarzenia mogli sądzić. Chrystus w pełni panuje nad sytuacją. Wszystko czyni z własnej woli. Brakuje nam często oczu wiary…


Ci, którzy zdawałoby się jako pierwsi powinni rozpoznać Mesjasza są ślepi i naśmiewają się. Chcą magicznych sztuczek. Jak bardzo ich przypominamy. Kiedy coś nie idzie po naszej myśli, żądamy od Boga nadzwyczajnych interwencji, nie licząc się z Nim i z Jego wolą.
Nikt nie został przez Boga pominięty. Każdemu dane jest popatrzeć na każdą sytuację przez oczy wiary. Nawet największemu grzesznikowi, prostakowi dana jest łaska widzenia tego triumfu Boga. Jeden akt wiary, akt pokory i uznania swoich grzechów, czynią Dobrego Łotra uczestnikiem życia wiecznego. Tak się objawia Królewskość Jezusa.


Mieć oczy wiary. Przylgnąć do Chrystusa, wbrew temu, co widzimy w sobie i na zewnątrz. Tak! On jest Królem. Przyjdź Panie Jezu!


Ks. Michał Anderko

środa, 3 listopada 2010

pamiętajmy o modlitwie tych którzy odeszli

wsłuchajmy się w słowa św.s Faustyny :

„O mój Boże, jak mi żal ludzi, którzy nie wierzą w życie wieczne, jak się modlę za nich, aby i ich promień miłosierdzia ogarnął, i przytulił ich Bóg do łona ojcowskiego” (Dz. 780).

„Byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła. (...) umarła bym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie: jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą. Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie, jak tam jest. (...) zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że piekło jest. (...) nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze...” (Dz. 741).

„W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. (...) największym dla nich cierpieniem jest tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję „Gwiazdą Morza”. Ona im przynosi ochłodę” (Dz. 20).

...byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają nieustannie cześć i chwałę Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu, które się rozlewa na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je, i wraca do źródła wszelka chwała i cześć uszczęśliwienia i wchodzą w głębie Boże, kontemplują życie wewnętrzne Boga. (...) To źródło szczęścia jest niezmienne w istocie swojej, lecz zawsze nowe, tryskające uszczęśliwieniem wszelkiego stworzenia” (Dz. 777).

„Bóg nigdy nie zadaje gwałtu naszej wolnej woli. Od nas zależy, czy chcemy przyjąć łaskę Bożą, czy nie; czy będziemy z nią współpracować, czy też ją zmarnujemy”
(Dz. 1107)