poniedziałek, 30 sierpnia 2010
Nadzieja...
Phil Bosmans
niedziela, 29 sierpnia 2010
Light Life Love
Modlitwa
Ojcze, źródło wszelkiego dobra,
który przez zasługi Twojego Syna Jezusa
wzbudzasz cudowną dobroć w tych,
którzy powierzają się Twojej miłości,
składamy Ci dzięki
za świadectwo chrześcijańskiego życia Chiary Badano.
Rozpalona ogniem Twego Ducha,
w zjednoczeniu z Jezusem odnalazła światło,
dzięki któremu w miłości rozpoznała ideał życia,
a w dziecięcym oddaniu Twojej woli,
siłę do ofiary ze swojej młodości
dla dobra Kościoła.
Jeśli jest znakiem Twojej opatrzności,
aby przykład Czcigodnej Służebnicy Bożej
został otoczony czcią wiernych,
udziel nam, prosimy, łaski...........,
abyśmy wsławiali Twoją Ojcowską dobroć.
Prosimy Cię o to przez naszego Pana,
Jezusa Chrystusa. Amen.
czwartek, 26 sierpnia 2010
Jej Obecność
Co sprawia, że podejmują się nie lada wysiłku, by tam dojść? Młodzieńczy zapał, entuzjazm, radość z przebywania w atmosferze modlitwy? Bycie pośród tych, których łączył ten sam cel? Wspólnie przygotowywane posiłki i znoszenie tych samych trudów? Otarte i piekące od rozgrzanego asfaltu nogi, gniotące pęcherze na stopach? Okazja, by zmierzyć się ze swoją słabością i grzechem? Zmęczenie wszak rozdrażnia i obnaża często to, co w nas naprawdę siedzi i z jakich powodów tam kroczymy.
Gdy wchodzi się do kaplicy Cudownego Obrazu, wszystko przestaje być ważne. Pamiętam ten moment, kiedy nie widzi się otaczającego tłumu, a wpatruje się tylko w Jej wizerunek. Tu człowiek staje sam na sam z tajemnicą i fenomenem Jej obecności. Oczywiście, nie o emocjonalne przeżycia w pielgrzymowaniu chodzi i o zaliczenie kolejnego razu. Każdemu, kto do Niej przychodzi mówi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie.” Wskazuje na Jezusa, choć wybór Jego drogi nie zawsze jest łatwy. Bo życie to nieustanne pielgrzymowanie, w którym muszę stawić czoła wielu trudnościom. A Ona w kroczeniu Jego drogą, jak niegdyś w Kanie Galilejskiej, swoją obecnością mnie wspiera.
wtorek, 24 sierpnia 2010
Dłonie.
bo jest coś jeszcze...
narzeczonych i małżonków.
Każdy związek pomiędzy kobietą i mężczyzną zaczyna się inaczej. Dwie osoby tworzą jedną historię. Czasami niechęć przeradza się w dozgonną miłość albo przyjaźń- nagle zaczyna bić mocniej serce, gdy zobaczymy uśmiech spowodowany spotkaniem z Tobą. Często dwoje ludzi poznaje się tak po prostu, przypadkiem przez kolegę i w krótkim lub dłuższym czasie dochodzi do słów „kocham Cię”. Teraz uśmiech nie ogranicza się tylko do ust. Lepsze poznawanie siebie, ciągłe myślenie i pewność, że to jest ta druga połówka czereśni, która czuje to samo. Brak masek,prawdziwi mimo wszystko. Zdobywanie doświadczenia w rozmowach bez słów. Przyjaźń.
W końcu kwiaty i pierścionek, trema w Jego głosie: Narzeczeni !
Wspólnie poprzez słowa, czyny rozwijają uczucie, które daje im skrzydła. Zero tajemnic, wspólne radości i smutki. Już nie ma Ja i Ty tylko My. Nie moje lub twoje tylko Nasze. Miłość w fundamencie zawierająca prawdziwą przyjaźń, która zostanie nawet gdyby zmalało uczucie i zanikło z biegiem lat piękno ciała.
Kolejnym i najważniejszym, a tym samym najpiękniejszym, momentem dla zakochanych są splecione ręce, On w czerni- Ona w bieli, Krzyż i słowa „...ogłaszam Was mężem i żoną.” Na kartce z życzeniami napisane:
„Otrzymaliśmy po lewym skrzydle, kółku w odpowiednim rozmiarze.
Jesteście teraz Aniołami Miłości”
Ich miłość została oficjalnie przyjęta- z radością, przez Boga. Głównym zadaniem małżonków jest stać na straży Miłości. Pamiętać o niej, troszczyć się, a gdy to potrzebne- walczyć. Dbać o swoje szczęście nawzajem. Dać życie małej istocie, która będzie odzwierciedleniem ich miłości i wzmocnieniem więzi małżeńskich. Małżeństwo zamienia początkowe ryzyko w pewność i dodaje siły do walki w świecie o wspólny uśmiech.
Więc jak pielęgnować i rozwijać miłość w narzeczeństwie i małżeństwie? Być takim jak powyżej napisane. Wierzyć a tym samym zaufać w pozytywny plan Boga . Być jedynym w swoim rodzaju przyjacielem dla osoby, która stała się częścią Ciebie,a ty Niej. Pozwolić wspólnie dążyć by „ Miłość […] nie tylko łączyła w jedno ciało,ale prowadziła do tego, by było tylko Jedno serce i Jedna dusza”.
środa, 18 sierpnia 2010
Zielone progi.
niedziela, 15 sierpnia 2010
Chór Anielski nr 30
Temat Go interesował ze względu na te wszystkie paczki zwracane do Nadawcy, które każdego dnia znajdował na biurku.
Czcigodny Cantalavita mówił z zapałem:
"Moi drodzy radiosłuchacze, w Niebie nie ma już dziewięciu chórów anielskich: Aniołów, Archaniołów, Tronów, Panowań, Mocy, Potęg, Księstw, Cherubinów i Serafinów... Teraz jest ich dziesięć: Aniołowie, Archaniołowie, Trony, Panowania, Moce, Potęgi, Księstwa, Cherubini, Serafini, do nich zaś musicie dołączyć chórek dzieci nienarodzonych..."
"Dobra myśl! - zawołał Bóg Ojciec - kręcą się bowiem tak trochę bez celu po Niebie; Można by je oficjalnie włączyć do chórów anielskich;"
Wezwał anioła i rozkazał mu zgromadzić dzieci nienarodzone.
Anioł wrócił po pewnym czasie i rzekł:
"Wszystko gotowe, Panie. Ale nie jest to chórek, lecz największy chór w Raju!"
Lia Cerrito, Stół Boga Ojca
Anioł fajtłapa :)
Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion ich został wysłany na wojnę. Było to straszliwa wojna, pośród rozpalonych piasków pustyni. Przez pewien czas Frank i Ted przebywali o obozie, chronionym przez lotnictwo. Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz by wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Teda. Frank szukał go wszędzie. Znalazł jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela.
- To jest zbyt niebezpieczne - odpowiedział komendant. - Straciłem już twego przyjaciela, straciłbym również ciebie. Tam ostro strzelają.
Frank mimo wszystko poszedł. Po kilku godzinach znalazł Teda śmiertelnie rannego. Ostrożnie wziął go na ramiona. Nagle dosięgnął go pocisk. Nadludzkim wysiłkiem udało mu się donieść przyjaciela do obozu.
- Czy warto było umierać, by ratować umarłego? - spytał komendant.
- Tak - wyszeptał Frank, gdyż przed śmiercią Ted powiedział: - Wiedziałem, że przyjdziesz.
"Wiedziałem, Boże, że przyjdziesz!"
sobota, 14 sierpnia 2010
To przypadek-powiedział głupi w swym sercu...
Głupi tak głupi, bo każdy mądry wie, że nie ma przypadków!
Jest tylko lekki podmuch anielskich skrzydeł, który prowadzi nas przez ścieżki życia.
Bywa różnie: są bolesne łzy i uśmiechy radości, wszystko to powinieneś przyjąć, bo nie nauczysz się żyć, nie żyjąc a wegetując. Każda sekunda twojego życia istnieje po to żeby ustąpić miejsca kolejnej i to nie przypadek to plan, którego nie zna nawet twój Anioł Stróż. Ale On przy Tobie trwa i pilnuje byś nie uznał że twój pobyt na tym świecie to przypadek.
To że czytasz te słowa to też nie przypadek... to znak że umiesz czytać!
I wiesz co
Dobrze że Jesteś!
Moim Aniołkom
Jednego serca! tak mało, tak mało,
Jednego serca trzeba mi na ziemi!
Co by przy moim miłością zadrżało,
A byłbym cichym pomiędzy cichemi.
Jednych ust trzeba! Skąd bym wieczność całą
Pił napój szczęścia ustami mojemi,
I oczu dwoje, gdzie bym patrzał śmiało,
Widząc się świętym pomiędzy świętemi.
Jednego serca i rąk białych dwoje!
Co by mi oczy zasłoniły moje,
Bym zasnął słodko, marząc o aniele,
Który mnie niesie w objęciach do nieba;
Jednego serca! Tak mało mi trzeba,
A jednak widzę, że żądam za wiele!
Adam Asnyk